Gimnazjum posiada certyfikaty:
Szkoła bierze udział w projekcie |
Wycieczka rowerowa Szkolny sezon rowerowy rozpoczęliśmy symbolicznie, bo z nastaniem porannych przymrozków - czyli 1 października. Wyruszaliśmy na pierwszą wyprawę, gdy temperatura przed godziną 8.00 wynosiła 0 °C (więc godzinę wcześniej mogły być i były przygruntowe przymrozki). Sześcioro śmiałków i dwoje opiekunów zapragnęło w takiej temperaturze objechać Zalew Mietkowski. I od razu wszystkim pesymistom i ciepłolubnym stworzeniom powiem, że temperatura była znośna i cel zrealizowaliśmy. Dwie piękne dziewczyny i czterech odważnych chłopców pędziło na swoich rumakach ku zdziwieniu i jednocześnie zadowoleniu opiekunów, bo nie wszyscy mieli wygodne siodełka a i droga nie była różami usłana, a tempo jazdy napawało optymizmem. Pierwszy większy postój zrobiliśmy w Borzygniewie, zjadając kanapeczki, jabłuszka i obowiązkowo czekoladę. Mieliśmy sporo czasu na podziwianie lśniącej tafli wody i wsłuchiwanie się w pojękiwanie maszyn pracujących na środku Zalewu. Można było się opalać. Gdy temperatura powietrza wzrosła, brzuchy były pełne, a supełki zawiązane, ruszyliśmy w dalszą drogę, by podziwiać piękne okoliczności miejscowej fauny i flory. A podziwiać było co, bo kruki krakały, łabądzie majestatycznie pływały, a co niektóre nawet nurkując, wystawiały kuperki ponad taflę wody, ku uciesze obserwatorów. Jeszcze tylko trzeba było wspiąć się na jedno wzniesienie, tzn. wjechać na najniższej przerzutce, i już w tzw. punkcie widokowym mogliśmy zacząć podziwianie Zalewu w pełnej krasie. Pan Grubizna nawet zapragnął podwyższyć punkt widokowy i wspiął się na przylegającą do jezdni skarpę, dzięki temu mamy piękne zdjęcie. Dalsza droga zaprowadziła nas na wały Zalewu, przez które przespacerowaliśmy się, łapiąc zapewne ostatnie tak ciepłe promienie słońca. Spacerowi znów towarzyszyło pojękiwanie maszyn. W drogę powrotną ruszyliśmy przez Proszkowice, Milin i Szymanów, by tam, na dziurawych i polnych drogach, znów testować twardość naszych czterech liter. Do szkoły dotarliśmy zadowoleni, gdy dzwonił dzwonek po siódmej lekcji. Nasze lekcje tego dnia były czystą przyjemnością, oby nie ostatnią. Ekipa w składzie: Najstarszy – Wojtek Antoszczyszyn (to ten w krótszych niż inni spodenkach), Oliwia Sawicka – dzielna dziewczyna, dała radę na rowerze miejskim przejechać 49,5 km po drogach i bezdrożach, Julka Piśniakowska – w odjazdowym kasku i z nieodłącznym uśmiechem na twarzy, Kamil Piertuszewicz – czasami wyglądał jak z innej planety, do tego ten błotnik w plecaku…, Radek Zakrzewski – trochę mu się oberwało od p. Grubizny, ale pierwsze koty za płoty, Filip Szczepański – siedział na ogonie peletonu i wytrwale kontrolował sytuację Oraz p. Wioletta Konieczna – czoło peletonu, wytrawna rowerzystka, reporter i fotograf wycieczki. |
|
||
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2003-2018 www.gimnazjum.katywroclawskie.com Jesteśmy częścią Portalu o mieście i gminie Kąty Wrocławskie | Hosting zapewnia: home.pl |